Dziś troszkę o moich początkach z haftowaniem. Będzie też kilka fotek moich pierwszych, "prehistorycznych" prac:)
Jak to się zaczęło? Ano tak, że to moja kochana ś.p. Babcia zaszczepiła we mnie miłość do kolorowych nitek i materiału. Jako mała dziewczynka ok 8-9 letnia, siadałam razem z babcią i wspólnie haftowalyśmy. I to nie żaden haft krzyżykowy, tylko płaski. A ponieważ były to czasy dziwne, lata 80-te, typowych materiałów do haftu nie można było nigdzie dostać, więc haftowałyśmy na czym się na dało - głownie na bawełnianych prześcieradłach (skąd je babcia brała?...nie mam pojęcia, ale zawsze były nowe i bieluśkie jak śnieg).
Mojej babci nie ma na tym świecie ponad 25 lat....a miłość do haftu u mnie trwa nadal, z większymi lub mniejszymi przerwami i to jednak bardziej do haftu krzyżykowego.Ostatni powrót do haftowania w 2011 roku trwa do dziś:)
Mam w szufladzie kilka moich pierwszych prac, ale tych pierwszych z haftu krzyżykowego.
Kilka 2 czy 3 zrobione na podmalowanej kanwie - do której nigdy w życiu nie mam zamiaru wrócić. No ale wówczas, kilkanaście lat temu taki gotowy zestaw to był dla mnie szał:):) Z drugiej strony człowiek nabrał jakiegoś doświadczenia w stawianiu krzyżyków. Oczywiście, jedyną (wówczas) metodą zaczynania haftu był dla mnie supeł po lewej stronie:)
Czyli mniej więcej zaczynałam standardowo jak większość początkujących hafciarek:)
Przepadłam, kiedy pierwszy raz wyszyłam obrazek na zwykłej kanwie, z kartkowego wzoru. Wówczas powiedziałam - nigdy więcej kanwy z podmalowanym tłem.
No ale dość gadania. Zapraszam do obejrzenia moich pierwszych, starych haftów krzyżykowych.
pamiętam, że ilość odcieni zielonego w drzewach i krzewach była dla mnie drogą przez mękę
drugi obrazek na podmalowanej kanwie
i trzeci, ostatni na podmalowanej kanwie
Ten Gwiazdorek byl pierwszym haftem który robiłam na czystej kanwie (widać, że mocno sfatygowana, ale tylko taką wówczas w domu mialam)
Oj, można się pośmiać na wspomnienie prawda?
Dziękuję Wam Kochani za odwiedziny i komentarze. Cieszę się, że do mnie zaglądacie.
W gronie obserwatorów witam ciepło "catafelinka haftuje":)
Wspaniale tak sobie powspominać, wrócić do pierwszych xxx...
OdpowiedzUsuńChętnie zobaczyłabym też Twoje prace z haftem płaskim.
Pozdrawiam cieplutko ☺
Oj tak, fajnie powspominać:)
UsuńNo własnie tych pierwszych, wspólnych prac z babcią nigdzie nie mogę odnależć niestety. Za to kilka haftów babci prezentowałam na moim blogu chyba w lutym:)
jesli masz ochotę to zapraszam Cię do tego posta:)
Również pozdrawiam cieplutko:)
Ładnie Ci wyszły te obrazki, wcale nie widać że to Twoje pierwsze prace:-)
OdpowiedzUsuńTeż zaczynałam na drukowanej kanwie:-)
Pozdrawiam serdecznie
Dzięki....ale jak tak przyłożyć ówczesne prace do tych dzisiejszych to widać przepaść:)
UsuńFajnie poczytać czyjeś wspomnienia tym bardziej, że się ma podobne :) tyle, że we mnie haft zaszczepiła mama. Fajniutkie prace. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajne jest to, jak ma się w bliskim otoczeniu osobę, która coś w nas zaszczepiła na całe życie.
UsuńPozdrawiam
Każdy miał jakieś śmieszne początki:)))..może kiedyś i ja pokażę swoje :))
OdpowiedzUsuńNo właśnie:) Grunt to iść do przodu i rozwijać się:)
UsuńA będę czekać na posta o Twoich początkach:)
Początki każdy miał z takimi przygodami :)
OdpowiedzUsuńO jejciu...ile to się człowiek namordował nim ogarnął jak to się powinno robić:)
UsuńPiękny post :) a hafty też bardzo mi się podobają :D dobrze, że nadal są i nigdzie się nie zawieruszyły, moich niestety nie mogę znaleźć do dzisiaj.
OdpowiedzUsuńW tych pierwszych haftach jest zaklęta Pamięć, jedna z najcenniejszych rzeczy którą mamy. Pamięć o Babci, dzieciństwie, wspólnie spędzonych chwilach, a także wdzięczność za tę miłość do rękodzieła która właśnie wtedy kolorowymi nitkami zaczęła wnikać w serce...
Jeden z tych haftów powiesiłabym w domu na honorowym miejscu. Początki są naprawdę piękne i warto o nich pamiętać ;)
Dziękuję. Piękne słowa napisałaś:-) I to jest prawda, że pamięć jest najcenniejszą rzeczą jaką mamy:-)
UsuńPozdrawiam Cię cieplutko:-)
Bardzo fajne hafty, ja nie mam swoich pierwszych ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńJa mam sentyment do moich początkowych prac. Pokazywałam je kiedyś na blogu. I wiszą one u mnie na ścianie w domu. Może nie jest to bardzo widoczna ściana, ale ja je mijam co dziennie. Fajna pamiątka!
OdpowiedzUsuńO tak, masz rację Edytko - jest to napewno fajna pamiątka:)
Usuńtakie wspominiki to super sprawa :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, zgadzam się. A ile uśmiechu mogą wywołać:)
UsuńPoczątki haftu to niezwykle ważna sprawa - w końcu od tego się zaczęło to, gdzie teraz jesteś :) To wspaniałe wspomnienia :) No i pokazują, jak bardzo posunęłaś się do przodu, rozwinęłaś twórczo :) A co do kanwy z podmalowanym tłem - też mówię jej już stanowcze NIE :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam Ewa - przegapiłam Twój wpis.
OdpowiedzUsuńMasz rację - każdy kojeny haft, każda praca to nasz krok do przodu.
Czemu odrazu pośmiać? Obrazki wszystkie trzy Ładniutkie i takie duże jak na początkującą:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa:-)
OdpowiedzUsuń